Następnym razem tekst w sposób niezbugowany dla użytkowników białego motywu poproszę.
Jako Westlandczyk (kulturowy), ale też i Kiriańczyk mogę potwierdzić, że np. co jak co, ale Bornfostowi unia służy. Nie ma jakichś niesamowitych wyników, zwłaszcza w porze pisania testów i egzaminów, ale jest stabilnie. Ostatnio nawet Senat się uruchomił na jeden dzień.
Z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że przecież Westland posiada bogatą historię bycia martwymi pikselami w którymś z państw. Obecnie jest nimi w FN, i kolejny krok integracji w stronę bycia prowincją prowincji FN mógłby pomóc, ale tylko w połączeniu z innymi działaniami. Westland od samego prawie początku działał na linii podziału. Czasem były one tak silne, że wykraczały poza narrację i dokonywano secesji, jak w przypadku Repujerstanu, a czasami ich nie było, tak jak teraz.
Padł pomysł kolejnej wojny domowej, tym razem bardziej znarracjowanej. Ostatnia, nie oszukujmy się, była drętwa plus nie dano mi dokończyć miażdżacej kampanii Wielkiego Kirymu przeciwko kugaro-winkulijczykom... Jeśli to ma wypalić, to musi być angażująca walka o najwyższą nagrodę: władzę w Westlandzie, ustalanie linii podziału, prawa, wszystkiego. Sens angażowania się i pisania tego jednego posta na dzień widzę tylko wtedy, kiedy z jednej strony jest szansa narzucenia reszcie Westlandu prawa wynikającego z Wieloksięgu Kiryjskiego, ale jednocześnie obawa, że Repujerstańczycy wprowadzą ustawę nakazującą nosić każdemu zakolanówki.
Takie jest moje stanowisko w Wielkich Rozważaniach.