Dzisiejszego popołudnia do stolicy Koribi Eihenbergu dotarła wiadomość o projekcie ustawy dekalikizacji prawa.
Na wieść o tych doniesieniach wielu mieszkańców Eihenbergu wyszło na ulicę niosąc ze sobą flagi Koribi i Muratyki z wyciętymi krzyżami kalikistycznymi.
Po kilkunastu minutach grupa znacznie się powiększyła i z każdym przebytym metrem do maszerujących dołączały kolejne osoby niosące flagi dawnego Gubernatorstwa, Królestwa, Muratyki, nawet Federacji Nordackiej wszystkie flagi które nie symbolizują Kalkizmu. Protestujący skandowali "Precz z kalkizmem" , "Chcemy zmian", "Wiwat Republika" ... maszerując ulicami miasta.
Tłum ostatecznie zgromadził się na placu przed Rigstagiem gdzie zdarli zawieszone nad wejściem flagi ZKRM i KRK po czym podarli je i rzucili na ziemie gdzie pozostały aby ludzie mogli po nich deptać.
Będące na miejscu jednostki policji były zbyt nieliczne aby móc cokolwiek zrobić i postanowili jedynie obserwować protest i ograniczali jego rozprzestrzenienie.
Gdy próby wdarcia się do środka budynku zakończyły się niepowodzeniem, tłum ruszył w stronę Pałacu Gubernatora wykrzykując po drodze te same hasła.
Policjanci którzy mieli zablokować maszerującym przejście przez Ulicę Maksymiliana de Gros widząc wszystkich ludzi maszerujących w ich stronę rozproszyli się i uciekli w odchodzące od ulicy alejki oraz w stron.e parku Szlacheckiego.
Manifestujący wdarli się po drodze do kilku restauracji i hoteli w tym do sławnego hotelu Mount Royal skąd wynieśli wszystkie kalkistyczne flagi oraz portret Kalkila Kramasza oraz Patriica Waffla rzucając je na drogę, depcząc i rozdzierając.
Wieści o tym co dzieje się w centrum dotarły do biura partii ZFR i przybyłego tam z dzisiejszego posiedzenia sejmu Alberta de Espady, który gdy usłyszał o wszystkim wsiadł w samochód i czym prędzej skierował się do centrum miasta.
Wiele z dróg zostało zablokowanych przez policję chcącą uniknąć powstania zamieszek i ograniczenia rozprzestrzeniania się protestu , więc podróż samochodem szybko się zakończyła i do pałacu trzeba było dotrzeć pieszo ale było to niczym przy konieczności przebicia się do placu w środku parku wypełnionego ludźmi.
W końcu udało mu się dostać do pomnika Artura von Korii któremu maszerujący wsadzili w rękę flagę Koribii z wyciętymi kalkistycznymi krzyżami.
De Espada staną u podnóża piedestału pomnika i zaczął przemawiać zwracając na siebie uwagę zebranych,
" Bracia, siostry, rodacy, Czy widzicie to się do okoła nas dzieje? Rozejżyjcie się, stoimy w miejscu tak ważnych i tragicznych wydażeń, i zamiast uczyć się na naszych błędach stoicie tu pełni gniewu i nienawiści.
Już raz doprowadziło to do tragedii, czy nie powinniśmy wyciągać z tego konsekwencji i uczyć się postępować lepiej? Wielki działacz Koribijski zginą tu właśnie dlatego iż ludzie którzy wtedy tu stali pełni byli gniewu i nienawiści, nie pozwólmy by znów się to powtórzyło, pokażmy że potrafimy dochodzić naszych racji i rządań strachem przed siłą a nie samą siłą, Niektórzy nazwą nas wichrzycielami, wandalami i terrorystami, inni bohaterami ale obojętnie na to będą musieli czuć respekt, respekt przed ludźmi, różnych przekonać, poglądów i wiary zjednoczonych w sprawie, sprawie większej niż my wszyscy.
Zbudujmy nasz kraj wolni od gniewu a pełni nadziei, nadziei na lepsze jutro."
Albert Fryderyk de Espada wezwał tym samym Nadtowarzysza Grzegorza Szaraka, władzę Koribii i samej Muratyki to podjęcia działań majacych na celu wzmożenia dekalkizacji państwa nie ze względu na ludzi, lecz dla nich.
Po przemówieniu atmosfera znacznie się uspokoiła i wielu manifestujących opuściło plac prze Pałacem Gubernatora a ci którzy pozostali na miejscu wciąż trzymali w rękach flagi i stali w milczeniu przerywanym od czasu do czasów nuceniem patryjotycznych melodii.