Mieszkańcy Bazylic musieli w tym sezonie dość długo czekać na opady białego puchu. Jednak, gdy Heinrich się obudził, zobaczył przez okna padający śnieg. Z marszu poprawił mu się wtedy humor. Po pracy w ratuszu postanowił trochę się zabawić i ulepić bałwana. Śnieg był świeży i lepki, w sam raz do kształtowania w dłoniach. Najpierw największa kula śniegowa jako nogi, potem tułów i na końcu głowa. Jeszcze tylko ręce z gałęzi, nos z marchewki, oczy, cylinder, guziki. Jeszcze tylko szalik, miotła w ręce i bałwan gotowy. "Pięknie mi wyszło" - pomyślał Heinrich, oceniając swą pracę.