• Kocham to! 3
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Joachim Cargalho

Freutreggër
  • Postów

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi opublikowane przez Joachim Cargalho

  1. Zawahał się wtedy...
    ...jakby zastanawiał się, czy to na pewno dobra droga. W sumie sam nie wiedział, czy myślał teraz o sobie samemu, czy też jednak o niej. Właściwie nie do końca był w stanie ocenić to jego zawahanie, które było i dla niego sporym zaskoczeniem. Trzymał lekko drżącą rękę z boku jej twarzy, drgającymi palcami gładząc ją po szyi. Zerkał w jej twarz, choć wzrok pewnie zdradzał  zakłopotanie. Był pewien, że i ona to odczuła, a ten fakt był dla niego najbardziej deprymujący. Uśmiech z reguły pomagał mu w takich sytuacjach, tym razem był pewien, że tylko jeszcze bardziej zdradza jego emocje.

    Nie chciał się dystansować, jednak ona tak to odczuła. Wiedział o tym, jednak nie było to jego zamiarem. Zachwiał nastrojem tej chwili, lecz nie chciał pozostawiać tego w tym miejscu.
    - Wiesz... po prostu myślę, że to nie jest właściwe miejsce... - to zdanie oddało mu trochę stanowczości, gdy pewnie wziął ją na ręce.

    Zdarzało mu się już trzymać ją w ramionach, a była to zawsze chwila, podczas której czuł się wspaniale. Może chciał jej tym udowodnić, że może ona na niego liczyć, że jest w stanie być siłą dla niej. Może wtedy właśnie czuł, że ma ją tylko dla siebie.

    Przeszedł tak z nią całkiem długim korytarzem, po którym niósł się syk rozgrzanych żarówek. Patrzył na nią wzrokiem pełnym zafascynowania, choć w głębi jej oczach było widać mnóśtwo pytań, które pewnie sobie teraz zadawała, a i on sam nie byłby w stanie na nie odpowiedzieć. Weszli do pokoju, który był jego sypialnią. Pomieszczenie surowe, choć spełniało swoją funkcję.

    Położył ją na łóżku i pochylił się tam nad nią, mówiąc - ...ale to jest na pewno właściwy czas.
    Rozpiął kolejne guziki jej koszuli, a kącik jego ust drgnął w -wydawać by się mogło - szyderczym uśmiechu, który tak na prawdę był spowodowany ekscytacją i zniecierpliwieniem z dalszego przebiegu wydarzeń.

    • Lubię to 1
  2. Dotąd, ich spotkanie przebiegało niczym w zwolnionym tempie, jednak kolejne gesty znacząco przyspieszały obrót spraw. Tłumaczenia stały się zupełnie zbędne. Patrzył na nią oczami pełnymi żaru, który rozbuchany był przez coraz mocniej bijące serce. - A więc to ja zacząłem... - pomyślał sobie, gdy przekornie, z frywolnym uśmiechem, przeszywała go swoim spojrzeniem. Spojrzał się pewnie prosto w jej oczy i utrzymując wzrok odsłonił materiał z drugiego jej ramienia.

    spacer.png

    * * *

    Czasami miał wrażenie, że są jak ogień i woda. Czasami zastanawiał się czy jest dla niego fortuną rozdającą szczęście, czy też przekleństwem wymuszającym ciągłą walkę z przeciwnościami. Niejednokrotnie rozpalała jego serce, by chwilę później hartować je chłodnym spojrzeniem. Chciał, by była u jego boku i jednocześnie pozostawiał jej przestrzeń, będąc w samotności. Teraz stali się jednym, by za chwilę znów być dwojgiem.
    - Jesteś wszystkim, wiesz? - powiedział bez zawahania, gdy już na spokojnie spojrzał ponownie w jej oczy. Ich życia tak bardzo kontrastowały, a przy tym tak często przeplatały się ich ścieżki. Dodawała mu skrzydeł i sprawiała, że latał. Chciał, by o tym wiedziała. 

    * * *

    Gdy ją wtedy zobaczył, pod budynkiem jego biura, radość jaka go ogarnęła, nie tylko spowodowana była szczerą chęcią bycia z nią, ale również z przeświadczenia, że rzeczywiście jej potrzebuje. Wpatrywał się przed siebie, gdy zbierał myśli jak jej to wszystko opowiedzieć. Odwrócił głowę w jej kierunku i tylko się uśmiechnął...

  3. Nie czuł potrzeby tłumaczenia tej sytuacji, rozważania swoich zachowań, czy pewnego analizowania ich przyczyny. Wszystkie emocje dokładnie odbijały się w jego zachowaniu, a on uznawał to za zupełnie naturalne. Cieszył się jej obecnością - zerkał na nią, jakby odzyskał dawno zagubiony skarb. Dotykał jej skóry i włosów, jakby chciał się upewniać, że nie jest ona wytworem jego wyobraźni. Poddał się temu nagłemu, pełnego zaangażowania, wybuchowi zafascynowania jej osobą.

    Wyczuwał zawahania w jej gestach, jednak nie chciał, by miała choć chwilę na to, żeby mogła uznać je za słuszne. Pewnie nie byłby tak zdecydowany, gdyby i on miał jakiekolwiek wątpliwości. Nie zamierzał już pozostawiać choćby minimalnego miejsca na wyjście z transu, jaki ich owładnął. Ona, jakby próbowała się usprawiedliwiać, czy też zdjąć z siebie odpowiedzialność za te wydarzenia. Wsłuchiwał się w jej słowa i też odchyliwszy się lekko, przyłożył palec do jej ust, dając znak, że nie ma już nic mówić...
    - Myślę, że chcę tylko Ciebie... - zamknął ten temat, przygarniając ją jeszcze mocniej do siebie.

    To zdanie nie było przypadkiem, a szczerym wyznaniem, które wydobywało się z jego serca. @Femme Mystere stała się nieodłącznym elementem jego życia. Często kroczyli własnymi ścieżkami, a głowy ich zaprzątane były wieloma innymi sprawami. W jego myślach jednak zawsze pozostawał skrawek świadomości, który był zarezerwowany wyłącznie dla niej. A gdy się ona pojawiała, nie rzadko przejmował on kontrolę nad jego poczynaniami.

    Nie miało dla niego znaczenia kto zainicjował bieżące wydarzenia, jednak jej słowa, dały mu poczucie przyzwolenia. Chciał, by poczuła się pewnie i nie widziała w tej sytuacji zagrożenia. Wiedział, że lubi ona mieć wszystko pod kontrolą i liczył na to, iż zrozumie, że można czasami świadomie pozostawić wszystko chwili; liczył, że właśnie teraz tak będzie. Świadomie więc zaczynał kolejne etapy emocjonalnej i fizycznej gry, w której uczestniczyli. Każdym swoim ruchem powodował, by była ona jak najbliżej niego; każdym swoim gestem chciał dawać jej poczucie jego pożądania.

    Zrzucony na ziemię płaszcz ukazał przed nim białą koszulę, które równie przemoknięta przylegała do jej ciała. Pozostając w uścisku, rozpiął kilka z guzików, a później gładząc ręką po jej szyi, przesuwał się w kierunku barku, odsłaniając go spod materiału. Schylił lekko kark i pokonał dokładnie tę samą drogę swoimi ustami. On już doskonale wiedział czego chce i dawał jej tego wyraźne znaki.

    • Lubię to 1
  4. Zainicjowany moment stawał się dłuższą chwilą, w której on zamierzał wyrazić potrzebę bliskości wobec niej. 

    - Jakie słabości? - zapytał równie cicho, z lekkim sarkazmem, jakby zupełnie nie miało to dla niego większego znaczenia. Zamiast tego, spojrzał jej prosto w oczy, które zerkały na niego z błyskiem, jaki mógł dostrzec tylko u niej - uśmiechnął się lekko, a później namiętnie pocałował. 

    Ich przemoknięte ubrania uciekały wodą, która wsiąkła w nie podczas pobytu na zewnątrz. Teraz wokół nich powstawał mokry cień na podłodze, który, niczym klepsydra, wyznaczał upływający czas. Oni zaś tkwili w tym momencie: On - szczerze zafascynowany jej przybyciem; Ona - będąca, w jego mniemaniu, właśnie w tym miejscu, w którym być zamierzała. 

    Nie chciał się zatrzymywać. Dotąd był często powściągliwy w swoich poczynaniach i ostrożnie stawiał kolejne kroki w ich relacji. Teraz jednak, jej przybycie okazało się dla niego impulsem, który niepowstrzymanie pchał go ku niej, a on nie zamierzał się opierać. Choć nadal był uważny w wyrażaniu swoich myśli i emocji, tym razem pozwalał sobie na dużo więcej. 

    - Powinnaś zdjąć te mokre rzeczy - powiedział głupio. Czasami tak właśnie robił - albo gadał za dużo albo za mało. Teraz sam zsunął płaszcz z jej ramion, który ciężko opadł na podłogę. Sam zaś natomiast nie zamierzał zwiększać dystansu pomiędzy ich osobami, dając jej do zrozumienia, że tego wieczoru tak już pozostanie. 

    • Lubię to 1
  5. Rzęsiście padający deszcz nie dawał za wygraną, a ulice powoli zamieniały się w rwące potoki, które szukając ujścia gnały przed siebie. On szedł nie zwracając uwagi na zalegającą wodę, zaś jego głowa pełna była rozmyślań nad wszystkim, co się do tej pory wydarzyło; nad tajemnicą istnienia Markusa; nad ludźmi gadającymi od rzeczy i w końcu; nad przewodnikami, którzy cały czas go okłamywali. Wracał do swojej siedziby, mijając kolejne lampy uliczne, których żarówki nie potrafiły utrzymać stałego światła, a ciągle gasły, powodując wokół siebie niepokojący mrok.

    Sylwetka osoby, którą zobaczył z daleka opierająca się o budynek jego biura wzbudziła kolejne tego dnia zaniepokojenie. Ściana deszczu skutecznie rozmazywała stojącą w oddali postać. Robił więc kolejne kroki w tym kierunku, a gdy był coraz bliżej, powoli jego oczy zaczęły dostrzegać szczegóły, których tak dawno już nie widział. Przyspieszył kroku, a dotąd nieznajoma postać stawała mu się coraz bliższa. Rozżarzony papieros i czarny płaszcz, w który była odziana... Stałą niewzruszenie pośród spadających kropel deszczu, a twarz jej wyrażała głęboką zadumę.

    Podszedł na wprost niej, dotykając jej ramienia.
    - Lieselotte? Co Ty tutaj robisz? - to pytanie mogło wydawać się zarzutem, jednak było wyrazem ciężkiego do opisania zaskoczenia. Pytał, jakby chciał się upewnić, że to na pewno kobieta, bez której szara codzienność Umelu wydaje się tylko jeszcze bardziej dołująca. Ona wyrzuciła papierosa i zaczęła tłumaczyć powody swojego przybycia, wyrażając niewinną postawę.

    - Zaskoczyłaś mnie.- powiedział, a później objął ją ramieniem i czym prędzej otworzył drzwi, dające im w końcu schronienie nad głową.

    Często psuł takie momenty. Olbrzymia radość i jednoczesne zaskoczenie, odbierały mu czucie chwili, a przez to wydawał się oschły i zdystansowany.
    - Mam Ci tyle do opowiedzenia... - rzekł prowadząc ją do gabinetu, ale gdy odwrócił się w jej kierunku, zobaczył raz jeszcze przemokniętą kobietę, która cierpliwie wyczekiwała go, stojąc w deszczu bez wiedzy jak długo to oczekiwanie będzie trwało. Zrobił ruch w jej kierunku, przykładając obie dłonie do jej twarzy. Zbliżył się, tak że stykali się niemal czołami.

    - Cholernie się cieszę, że Cię widzę...

    spacer.png

    ...i nie chciał mówić nic więcej, choć w jego sercu biła niepowstrzymana radość z jej obecności. Dudniąca w jego duszy burza potrzebowała właśnie tej chwili, w której jego serce zostanie zdominowane słońcem, a uczucia zostaną owładnięte tęczą, której zawsze z wielką ochotą i zniecierpliwieniem się wypatruje. Chciał ten czas dać tylko jej, chciał w końcu pokazać jak bardzo jej obecności tutaj pragnął...

    • Lubię to 1
  6. Freut Umel, 7 grudnia 2022 r.

     

    Mogłoby się wydawać, że to grudniowe dni stają się coraz krótsze, jednak w Umel każda doba wyglądała tak samo. Ponura aura dawała się we znaki i mocno komponowała z przestrzenią, którą chowała pod swoim mglistym płaszczem. Kiedy do tego dokładany był deszcz, okolica stawała się całkowicie wymarła.

    Po ostatniej dyskusji ze swoimi opiekunami, zirytowany postanowił pozbyć się ich wszystkich. Odtąd pozostawał sam i... właściwie zatracił koncepcję swojego panowania w mieście. Nie wiedział nic o okolicy, a ludzie nadal nie darzyli go zaufaniem. Starał się więc jak najczęściej pokazywać na ulicy, jednak zdawać by się mogło, że tym zachowaniem powoduje jeszcze większą ostrożność tutejszych mieszkańców.

    Chodził więc sam, zbierając kolejne krople rzęsiście padającego deszczu.

    spacer.png

     

    Co jakiś czas oglądał się za siebie. Miał bowiem nieodparte wrażenie, że cały czas jest obserwowany. Ci, którzy go tu przywitali nie byli przypadkowymi osobami. Zdawać by się mogło, że to oni kierują tym miejscem, a on jest jedynie osobą pozorującą normalność.
    Stawiał kolejne kroki idąc bez celu, a każde chlupnięcie zalegającej na chodniku wody, odbijało się głucho echem, które potęgowało jedynie uczucie osamotnienia. Miał tak się przynajmniej teraz czuć, bowiem to samotność powoduje największy strach.

    - Boisz się śnić? - usłyszał niespodziewane pytanie zza jego pleców.

    Nie potrafił wyjaśnić jak to możliwe, iż nie usłyszał odgłosów zbliżającego się nieznajomego. Ten teraz w bliskiej odległości stał za jego plecami, a para wydobywająca się z jego ust, powodowała dreszcze na karku Freutreggera. Odwrócił się ostrożnie, nie potrafiąc ocenić zagrożenia. Tam zobaczył starszego mężczyznę, który równie jak Joachim, chował swoją głowę pod kapeluszem. Spoglądał spod jego szerokiego ronda, łypiąc na Cargalho nieco z boku.

    - Czego tutaj chodzisz? To nie czas na spacery... Spać nie możesz, czy też nie chcesz? - dopytywał go dalej.

    Cargalho czuł się zdecydowanie osaczony jego obecnością, a gdy tylko próbował nieco zdystansować się od nieznajomego, ten momentalnie skracał tę odległość, jakby chciał wymóc na nim jak najszybszą odpowiedź na zadane pytania. Wyglądał na szaleńca i nie było to właściwie niczym nowym w tym miejscu.
    - Odsuń się, albo odeślę Cię do Markusa - Joachim postanowił zaryzykować, chcąc upewnić się jak silnie zakorzeniona w społeczeństwie jest ta postać. Dotąd nie wiedział kim on właściwie jest.

    Facet zrobił krok do tyłu, a później się roześmiał!
    - Wariat! Wariat! - krzyczał głośno i śmiał się.
    - Odeślesz mnie do Markusa? Haha!  Powinieneś skończyć na wyspie... - wykrzykiwał - Lepiej się tam udaj! Zanim Markus sam po Ciebie przyjdzie!  i śmiał się nadal.
    Później energicznie zbliżył się do niego i przykładając usta do jego ucha, szepnął:
    - Powiem Ci coś w sekrecie... Może znajdziesz tam jakieś dzieci... Tylko pamiętaj... Nie zbłądź do więzienia... To nie ta wyspa jest Twoim celem - i oddalił się tak samo nagle, jak wcześniej przybył.

    Joachim stał jeszcze przez chwilę w osłupieniu. Dreszcz, który go przeszył kilka sekund wcześniej, nadal był obecny na jego skórze. Czuł, jak kolejne krople wody uderzają o jego ubranie, coraz bardziej przenikając w ich głąb. Markus, druga wyspa i więzienie, które nie jest celem... Czas było poznać choć część z tych tajemnic.

     

    • Lubię to 1
  7. Choć Alawancja jest położona w centralnej części Ulenu, jestem zdania, iż inwestycje powinny pomijać ten region, na jego rolnicze przeznaczenie. Chyba nie chcielibyśmy, by płody naszych ziem były skalane zanieczyszczeniami. Natomiast jeśli Ostrówek jest w granicach Umelu, to na pewno leży już niedaleko granicy, dlatego oczywiście nie pogniewam się jeśli zrobicie to na swój koszt. Nie śmiałbym uczestniczyć w Waszej inicjatywie i później uzurpować sobie praw do przecinania wstęgi! 😄

  8. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie Panie @Waksman, że właśnie Freut Umel jawi się w Pana oczach jako idealne miejsce dla portu towarowego. Z chęcią przyjąłbym go w swoje granice!

    Pragnę jednak zauważyć, że zupełnie pomijam w moich zamysłach jakąkolwiek ingerencję w transport towarów i nie skupiam się na połączeniach lądowych,a tym bardziej ciężko byłoby mi właściwie sprawować pieczę nad portem towarowym! Również klimat tego regionu może niekoniecznie współgrać z bezpiecznym transportowaniem wartościowych towarów. Tym bardziej koncepcja Remmsteinfreucie, jako regonu najlepiej chronionego może dać okazję do stymulowania życia w porcie. Tym bardziej, iż @Femme Mysterejest żywo zaangażowana w ten temat. A jeśli jakiś nasz krążownik, od czasu do czasu naruszy wody terytorialne Bialenii - ochraniając transport z portu oczywiście - to przecież nic wielkiego się nie stanie.

  9. I stało się to, czego wszyscy się spodziewali. @Heinz-Werner Grünerzostał obwołany osobowością roku! Publiczność w sali wiwatowała, a telewidzowie całowali ekrany swoich telewizorów, gdy ON pojawiał się tam w pełnej okazałości. Aplauz trwał długie minuty. I choć telewizja skończyła już transmisję, pewnie ze względu na jakiś niskobudżetowy tasiemiec, to zgromadzeni na żywo nadal wyczekiwali przemowy laureata głównej nagrody! 

     

    Wielu z nich nadal machało plakatami, które promowały jego kandydaturę!

    spacer.png 

    • Lubię to 3
  10. Wieść o nadchodzącym wydarzeniu - Gali Rozdania Nagród Yobla - spadła na niego bardzo nagle. Właściwie planował pewne działania w swoim Freutcie, jednak przez wzgląd na to, ponownie rzucił wszystko i wyrwał się na organizowaną imprezę. W końcu to lubił najbardziej.

    Zabrał ze sobą butelkę jakiegoś alkoholu, którą zamierzał wręczyć Osobowości Roku. Miał szczerą nadzieję, że jeszcze tego wieczoru opróżni ją z laureatem.

    spacer.png

     

    Wszedł pospiesznym krokiem, nie widząc, czy już się nie zaczęło. W biegu poprawiał jeszcze fryzurę, by jakoś wyglądać, a chwile później zobaczył Frau Augentrost pałaszującą koreczki.
    Przysiadł się obok, stawiając trunek na stole.

    - Zdążyłem? Kto to tak wymyślił, by nagle galę organizować? - dopytywał zasapany.
    - Mam nadzieję, że mamy miejsce w pierwszym rzędzie... - podgadywał @Femme Mystere

    • Lubię to 1
  11. Jeśli dobrze liczę, Rammsteinfreut Szanownej @Femme Mysterepowinien dostać 4 000 jordów, jeśli rezygnuje z pałacu.
    Alawancja na ten moment nie potrzebuje żadnych środków, zaś Nowogród jest w początkowej fazie planowania. Gdyby się okazało, że te regiony potrzebują swojego zaplecza finansowego, na pewno będziemy mogli przenosić środki pomiędzy jednostkami terytorialnymi i wspierać się wzajemnie, przecież faktycznie jesteśmy powiązani z nimi wszystkimi.


    Jeśli więc Ty @Waksman potrzebujesz do Czekoladowic 2 000 jordów, również i taka suma mnie usatysfakcjonuje.
    Wychodziłoby więc:

    Rammsteinfreut - 4 000Ɉ
    Czekoladowice - 2 000Ɉ
    Umel - 2 000Ɉ

    Pozostaje nam 2 000Ɉ do rozdysponowania. Jeśli @Fabio Rhynerpotrzebuje jakiś środków na start - w co wątpię - to należałoby teraz właśnie o tym napisać. Jeśli nie, jestem w stanie pójść na ustępstwa wobec nowego pałacu i przekazać dodatkowe środki do Rammsteinfreutu, który będzie nam latarnią w tym pasie wybrzeża. Pozostały tysiąc możemy pozostawić w rezerwie, a jeśli wzrośnie zapotrzebowanie, to obstawiam, że do tego czasu Muratyka wzbogaci się na tyle, iż prezydent de Espada będzie mógł przesłać nam kolejną transzę.

  12. Czy Andrzej jest upoważniony do wypowiadania się w Sejmiku Uleńskim Murtatyki, czy raczej wychodzą tutaj jakieś bialeńskie standardy w tej sytuacji i należy to traktować jako wtargnięcie?
    Myślę, że w przyszłości powinniśmy surowo karać takie wypowiedzi, gdyż nie chcemy, aż tak drastycznie zaniżać poziomu dyskusji...

    Precz bialeńskim wpływom w Muratyce!
    Precz bialeńskim standardom prowadzenia dyskusji!

    • Kocham to! 1
    • Haha 1
  13. Pisząc o zapleczu finansowym, miałem na myśli Republikę, nie Ulen. Uznaję, że widząc nasze zaangażowanie i działania, Prezydent de Espada nie będzie szczędzić na nas jordów.

    Zastanawia mnie natomiast, jak Szanowny Skarbnik widzi przetransferowanie środków. Czy będą to nasze rachunki (możemy założyć dodatkowe prywatne konta), czy też chcemy jeszcze bardziej się rozdrabniać w rachunkach instytucjonalnych, wraz z udzielaniem dostępów do nich. Optuję za pierwszą opcją.

    W kwestii kwot, spokojnie ten bufor może być dużo mniejszy, gdyż aktywnością będziemy zapełniać skarb państwa, więc te środki będą inwestycją dla Muratyki. 
    Jesli chodzi o Umel, potrzebowałbym inwestycji w zakresie formowania obywatelskiej obrony społecznej oraz stworzenia emblematów dla instytucji, które mają swoje miejsce w obrębach Freutu. Natomiast, jestem w stanie wyczekać Waszych ustaleń i dopiero później przyjąć pozostałą kwotę. Jestem przekonany, że obronność wybrzeża Rammsteinfreutu oraz ochrona Szanownej Pani Augentrost powinny być sprawami priorytetowymi. Bielański reżim już obwołał ją muratyckim bojownikiem i tę sprawę powinniśmy przedyskutować oraz podjąć jakąś rezolucję(uchwałę) w tym temacie. Oczywiście, zaraz po finansach.  

  14. Myślę, że należy przyjąć do wydania na Ulen 10 tys. jordów, bo taka kwota była podawana. A na jaki okres? Aż państwo nie uzbiera coś ponad stan znowu. Nasze Freuty przeżywają okres renesansu i potrzebują porządnego zaplecza finansowego, a rolą państwa jest takie zaplecze zapewnić. Przecież nie ulega wątpliwością, że pałac w Rammsteinfreutcie jest potrzebny na wczoraj. 

    • Lubię to 2
  15. Jak więc można byłoby nazwać podejście Franciszka Józefa II do mikronacyjności?
    Nie ukrywam, że raczej nigdy nie zastanawiałem się nad mikronacyjnymi od strony praktykowanych tutaj mikrozofii, ale na pewno można byłoby wyodrębnić wiele ciekawych zjawisk, zróżnicowanych według wielu aspektów współżycia, odnoszących się do zachować społecznych, ekonomicznych, a także ze względu na rolę chociażby sportu i kultury, czy też polityki. Już same przeszłe rozważania, czym jest w ogóle mikronacja i jakie kryteria musi spełniać jest tematem mocno mikrozoficznym. Gdyby odzyskać przeszłe dyskusje OPM, tam na pewno wynalazło by się wiele nurtów.

     

    Obecnie też na pewno przedstawianych jest kilka podejść związanych z funkcjonowaniem mikroświata, jednak wiadomym jest, iż ciężko wyróżnić coś konkretnego, jeśli otacza nas to na co dzień, gdyż dopiero z perspektywy czasu można zauważyć pewną ewolucję i różnicowanie. Dlatego też skupienie się na latach 2019-2022 byłoby paradoksalnie dużo cięższym zadaniem, niż cofnięcie się o dwie dekady wcześniej.

    • Lubię to 1
  16. Może mało osób się wypowiadało, ale pewnie wiele osób śledziło dyskusję.

    Myślę, że warto byłoby wyodrębnić nurty mikrozoficzne, które na przestrzeni wieeeeelu lat miał swoje miejsce i nadal są kultywowane. Gdyby udało się stworzyć taki poczet największych myślicieli, wraz z ich doktrynami, łatwiej byłoby odszukać świadków ich działalności i zebrać wiedzę na temat ich filozofii v-życia.

    Jako przykłady można podać chociażby Pawła Zanika, który reprezentuje przedstawicieli (uwaga: nazwa robocza) kurwizmu mikronacyjnego, albo chociażby Piotra Kościńskiego, jako reprezentanta mikroświata zorganizowanego.

    Może Szanowni Państwo mogliby jeszcze kogoś zaproponować?

    • Lubię to 1