• Kocham to! 3
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Ranking

  1. Włodzimierz Molotin

    Włodzimierz Molotin

    Mieszkaniec


    • Punkty

      1

    • Postów

      1 423


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.02.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Rozdział VII Kolumna przez całą noc mknęła autostradą do stolicy. Brak oświetlenia i słabe warunki pogodowe spowalniały ich tylko. Gdy znad horyzontu witała ich już jutrzenka, promienie światła odsłoniły przed nimi stolicę. Stolicę ruchu robotniczego, głowę naszego narodu i serce rewolucji na świecie. Kolumna sunęła w dół dolinki, w której wraz z Nowańskiem, leżało błękitne Jezioro Naftowe. Wjechali do miasta. Wili się wzdłuż blokowisk i biur, aż do Głównego Komisariatu Milicji. Zajechali na parking, wysiedli z pojazdów, a po chwili wyciągnęli z nich również aresztowanych. Milicjanci zaczęli prowadzić ich do aresztu, a komendant podszedł wtedy do Iwana. - To już koniec ich grupki - rzekł do Iwana. - Ich z pewnością, ale czy ich organizacji? - zapytał Iwan. - Na to odpowiedzieć niestety nie umiem. Może uda nam się z nich wyciągnąć coś o organizacji, lecz nie mogę tego zapewnić - odparł komendant. - Rozumiem, oby poszło jak najlepiej - dodał Iwan - Będę jeszcze w czymś potrzebny? - Właśnie - zaczął komendant - Ze strony prawnej powinniśmy przesłuchać Towarzysza z wszystkiego, co się działo od napadu na sklep, lecz jak zauważyłem, wszystkie wydarzenia odbywały się przy obecności przynajmniej jednego milicjanta. Mogę więc założyć, że wszystko już wiem albo ja, albo któryś z moich Towarzyszy. Mogę więc stwierdzić, że nie muszę przetrzymywać tu już Towarzysza. Możecie wracać do domu, gdyby jednak potrzebował Towarzysz, lub się czegoś dowiedział, proszę udać się na najbliższy komisariat milicji lub bezpośrednio do mnie. - Oczywiście. Dziękuję więc za wszystko i życzę powodzenia w dalszym śledztwie - odparł Iwan. - Do widzenia - pożegnał się się komendant, odchodząc w kierunku wejścia do komisariatu. - Do widzenia - odparł Iwan, wychodząc z milicyjnego parkingu. Opuścił on parking. Ciekaw był, czy sprawa się rozwiąże, w może już została rozwiązana. Może oni byli jedynymi działaczami, a może nie. Iwan był strasznie roztargniony, tymi myślami. Nie był pewien, czy może się czuć bezpiecznie. Był mocno zmęczony, więc od razu skierował się na przystanek blisko komisariatu, a następnie autobusem na swoje osiedle. Następnie od razu do mieszkania. Wchodził zziajany po schodach w swoim bloku, lecz gdy dotarł do swoich drzwi, zauważył coś dziwnego. Miały one nadłamany zamek. Iwan wystraszył się trochę, lecz odważnie wkroczył do mieszkania gotowy się obronić. Jego mieszkanie, mimo małej ilości rzeczy, było zdewastowane. Wszystko, co w nim miał zostało porozrzucane po całej podłodze. Nawet radio, po jego dziadku, zostało rozłamane na parę części. Był przerażony. Nie wiedział co robić, a jego nogi odmawiały mu jakiegokolwiek posłuszeństwa. Chciał uciec, lecz strach przeszył go całkowicie. Nagle usłyszał odgłosy wielu ciężkich kroków, zbliżających się do jego mieszkania po schodach. Emocje, jakie mu teraz towarzyszyły, ograniczały jego działania. Wziął głęboki oddech i zrozumiał, że trzeba jakoś działać. Podbiegł do drzwi, które zatrzasnął za pomocą drugiego, dodatkowego zamka. Wziął pierwszy lepszy twardszy przedmiot z podłogi i czekał. Oblewały go zimne poty, poziom adrenaliny w jego organizmie wzrastał z każdym usłyszanym krokiem. Nagle, cisza. Nie wiedział, co się stało, gdyż kroki ucichły. Usłyszał po chwili wiele głębokich oddechów, dobiegających zza jego drzwi. Był przekonany, że wrócili ci sami ludzie, którzy sterroryzowali jego mieszkanie. Obawiał się, a jedynym wyjściem z tej sytuacji, albo schowanie się, albo walka. Nie miał on jednak żadnego oręża, ani nawet narzędzia, które by ten oręż zastąpiło. Zrozumiał, że najbezpieczniej będzie się schować, mimo że nie wydawał się to najrozsądniejszy pomysł. Schował się więc pod łóżkiem, a szczelinę, przez którą wszedł, zastawił kartonami, których jeszcze nie rozpakował. Leżąc w ciszy pod łóżkiem, usłyszał nagle pukanie. Zdziwił się, że zamiast wywarzyć drzwi i pojmać Iwana, osoby te pukają. Gotów był już iść im otworzyć, lecz obawiał się podstępu. Po 2 minutach jednak stało się to, czego się spodziewał. Usłyszał wielki huk wywarzanych drzwi. Usłyszał głośny dźwięk butów osób wbiegających do jego mieszkania. Zaczęli oni przeszukiwać całe mieszkanie. Po chwili Iwan czuł, że ktoś chwyta za łóżko. Chwycił je więc mocno, aby w przypadku przesuwania łóżka, przesunęli i jego. Nagle kilka osób chwyciło łóżko i zaczęło je odsuwać od ściany. Iwan trzymał się spodu łóżka, lecz nawet po odsunięciu nikt go nie zauważył. Po chwili jednak chcieli dostawić łóżko na miejsce, a łóżko wydawało im się zbyt ciężkie. Zaczęli więc wyjmować z niego rzeczy, w celu sprawdzenia co powoduje taki ciężar. Jedna z osób nakazała w pewnym momencie, aby jednym silnym ruchem pociągnąć górę łóżka, aby ostatecznie wyrwać drewniane dno. Iwan wiedział, że to już koniec. Nie chciał, aby zniszczono mu łóżko, które było jedną z ostatnich rzeczy, które nie zostały w pełni zniszczone. Zanim jeszcze pociągnęli łóżko, Iwan wyskoczył z niego. Wszyscy w pomieszczeniu byli zdziwieni tym, co się wydarzyło. Nieznajomi zdziwieni byli osobą, która wyskoczyła ze środka łóżka, a Iwan zdziwił się tym, że postacie nie wyglądały na złodziei, czy wandali. Były to postacie ubrane w grafitowe i ciemnoszare mundury z czerwonymi spodniami. Iwan nie wiedział, kim byli, ani po co przyszli. Jeden z nich posiadający najwięcej oznaczeń na swoim mundurze kiwnął od razu ręką w kierunku Iwana i wyszedł z mieszkania. Iwan nie wiedział, co się dzieje, tym bardziej, kiedy jedna z osób podeszła do Iwana. - Towarzysz pójdzie z nami - rzekł zimnym tonem nieznajomy. - Ale co się dzieje? - rzucił szybko Iwan - Kim wy jesteście? - To nie jest ważne - odparł nieznajomy, odwracając się do Iwana - Idziecie sami, czy nie? - Nie pójdę z wami! Kim wy jesteście? - krzyczał, już wystraszony Iwan - Na prawdę Towarzyszu? - zapytał się Iwana - Mamy wam pomóc? To ostatnia szansa. - Co wy chcecie ode mnie? Zostawcie mnie w spokoju albo wezwę milicję! - krzyknął pewnie Iwan. - Tam kiedyś też się spotkamy, ale teraz musimy już iść - mówiąc to, kiwnął pozostałym w kierunku Iwana i zaczął kierować się do wyjścia. Minęła chwila i Iwan był już wyciągany ze swojego mieszkania. Próbował się wyrwać, lecz mężczyźni mocno go trzymali i nawet na chwilę nie puszczali. Ciągnęli go po schodach na sam dół klatki, a przed jego blokiem stały już trzy samochody, takie same, jakie widywał już podczas ścigania grupki złodziei. Ciągnęli go w ich kierunku, a osoba stojąca koło nich otworzyła drzwi. Wrzucili go na tył samochodu. Nie widział on kierowców, gdyż pomiędzy tyłem a przodem zamontowana zbrojona przyciemniona szyba, przez którą Iwan nic nie widział. Był przerażony, tym co się dzieje. Nie wiedział, czy grozi mu coś strasznego. Spojrzał zrozpaczony na swój blok i zauważył coś dziwnego. Spojrzał na okno swojego sąsiada, którego poznała parę dni wcześniej. Zobaczył tam sąsiada patrzącego na w kierunku Iwana, a za sąsiadem stały dwie wysokie postacie, ubrane w czarne stroje z grubymi płatami pancerzu. Wpatrywali się w Iwana, w jeden z nich wyciągnął nagle karabin, przystosowany do dalekich celów. Iwan przeraził się i padł na podłogę przed siedzeniem. Nagle usłyszał przeraźliwy trzask i poczuł, jak setki kawałków malutkiego szkła pada na jego plecy. Nagle od drugiej strony otworzyły się drzwi, a Iwan zobaczył w nich tego samego poddowódcę, który kazał wyprowadzić go z mieszkania. Chwycił przerażonego Iwana za plecy i wyciągnął go z auta. Zaczął go ciągnąć przez mały zagajnik przed blokiem. Wokół Iwan słyszał krzyki paniki pobliskich mieszkańców i raz na dziesięć sekund trzask naboju uderzającego w drzewa. Wbiegli na drogę, na którą od razu przyjechała mała ciężarówka NAZa. Poddowódca wrzucił do niej Iwana i sam wskoczył za nim. Zatrzasnął szybko drzwi, a ciężarówka ruszyła z piskiem opon. Jechała tak szybko, jak się da przez ulice miasta, a Iwan tylko na zakrętach przeturliwał się od jednej do drugiej ściany ciężarówki. Po paru minutach jazdy ciężarówka się zatrzymała. Mężczyźni ubrani w mundury wyciągnęli Iwana z ciężarówki i zaczęli go prowadzić do środka jakiegoś budynku. Zaczęli go prowadzić w pośpiechu korytarzami. W pewnym momencie dotarli do wielkiego pomieszczenia pod ziemią budynku. Nagle ktoś od tyłu nałożył Iwanowi worek na głowę, przez co nic nie widział. Usłyszał tylko szuranie metalu po betonie i ktoś zaczął go znowu ciągnąć ze sobą. Usłyszał po chwili coś, czego się nie spodziewał, był to dźwięk potężnego silnika, stłumionego w niewielkim pomieszczeniu. Nakierowano go i kazano usiąść, a po chwili poczuł jak rusza coś, w czym się znajduje. Pojazd rozpędzał się do coraz większych prędkości. Po parunastu minutach jazdy, Iwan usłyszał dźwięk metalicznego hamowania. Silnie pociągnęło go do przodu pojazdu, lecz ktoś go przytrzymał. Kazano Iwanowi wstać, co też zrobił. Zaczęto go znów prowadzić, a po chwili zatrzymali się w chłodnym podziemnym pomieszczeniu. Zdjęto mu worek z głowy, a widok, jaki ujrzał, mocno go zdziwił. Zobaczył duże pomieszczenie, wyglądające jak mieszkanie. Umeblowane mieszkanie, w pełni zapełnione przeróżnymi przedmiotami dnia codziennego, ale i rzadszymi na rynku, na przykład gry planszowe, czy radiem. - Tutaj zostaniecie Towarzyszu - skierował się poddowódca do Iwana - Tutaj macie pokój dzienny, tam jest łazienka z toaletą, tam sypialnie, a resztę sami pozwiedzacie. - Wy chcecie mnie tu zamknąć - zdenerwowanym głosem zapytał Iwan - Nie chcemy, ale musimy. Jest Towarzysz w niebezpieczeństwie, a my musimy was zabezpieczyć - powiedział do Iwana poddowódca, po czym wyszedł z pomieszczenia, a za nim reszta mundurowych. Zamknęli oni za sobą drzwi, a Iwan usłyszał tylko głośne dźwięki stalowej zasuwy do drzwi. Rozejrzał się wokół siebie i przy lodówce w kuchni zauważył kalendarz, z zaznaczoną dzisiejszą datą. Podszedł do niego i zobaczył na nim przyklejoną karteczkę o treści "Bądźcie spokojni Towarzyszu. Góra zadba o wasze bezpieczeństwo za wszelką cenę, lecz musicie być cierpliwy i trwać w tych warunkach przez pewien nieokreślony okres. Pozdrawiamy was i życzymy radości w tym otoczeniu". Pod wiadomością widniał podpis "T. M.", którego jednak Iwan nie znał. Usiadł po chwili na kanapie w pokoju dziennym i pozbierał myśli. Teraz dopiero zrozumiał, w jakiej sytuacji się znajduje. Sytuacji bez wyjścia. Był szczelnie zamknięty w podziemnym bunkrze o charakterze zwykłego mieszkania i nie pozostaje mu nic poza istnieniem w tym środowisku, oczekując na to, aż ktoś zza drzwi przyjdzie go stąd wyciągnąć, lub pozostanie tu do swojego końca. Może być to nowy początek lub koniec, którego jednak nie miał on w planach... Ciąg dalszy nastąpi...
    1 punkt