• Kocham to! 3
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
  • advertisement_alt
  • advertisement_alt
  • advertisement_alt

Ametyst

Mieszkaniec
  • Postów

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Ametyst

  1. Promotor mojego obecnego promotora powiedział kiedyś, że wszyscy badacze (zwłaszcza historycy) są tak naprawdę studentami - on też, bo jak badacz przestaje być studentem to zostaje mu urzędowy tytuł profesora, doktora czy magistra i tyle. Ja też nieźle poradziłem sobie z maturą i konkursami, a mimo to pokornie uważam, że większość moich umiejętności historycznych zdobyłem już na studiach, a i tak pewnie jest to tylko procent tego, co mi jest potrzebne. Człowiek uczy się cały czas. Szkoła uczy tak naprawdę niewiele: po kretyńsku zasypuje ucznia faktografią, każe kuć, a tymczasem uprawianie historii to jest kombinatoryka, rozumienie procesów dziejowych, robienie kwerendy, porównywanie danych z różnych źródeł (czytanych najlepiej w językach oryginalnych, oczywiście z pomocą słowników i tłumaczeń) i zdolność do ich krytycznej oceny. Nie ukrywam, że elementów tych umiejętności staram się uczyć ludzi w ramach zabawy w v-uniwersytet (bo jest to, mimo wszystko, zabawa). Niemniej oczywiście życzę powodzenia w badaniu historii Muratyki.

    • Kocham to! 1
  2. Ale od kiedy to na uniwersytetach w Sarmacji przyszłych historyków uczą tylko historii Sarmacji? Na UB, w przeciwieństwie właśnie do realowych uniwersytetów, też można przyjść, zapisać się na historię i w ogóle nie zajmować się historią ziem bialeńskich. Studia historyczne to jest przede wszystkim nauka warsztatu (zestawu umiejętności potrzebnych do badania przeszłości), a dopiero później faktografii.

  3. Tylko, że zarówno w realu jak i w mikronacjach historia jakiegoś kraju jest przedmiotem badań, a nie metodą. Historyk z dobrym warsztatem w swojej epoce czy specjalizacji zbada i opisze zarówno zagadnienie z historii Polski, jak i dajmy na to Niderlandów lub Włoch (kwestia znajomości specyfiki źródeł i opanowania języków). Na tej samej zasadzie historyk wykształcony poza Bialenią będzie w stanie badać materiał źródłowy związany z historią Bialenii.

    Osobną kwestią jest oczywiście to, że dzieje przedinternetowe to jest tak naprawdę częściowo twórczość literacka, ale ona też powinna być ujęta w pewne ramy warsztatu historyka - choćby jeśli chodzi o pojęcia czy branie pod uwagę historii ziem sąsiednich.

  4. Ja muszę się w takim razie postarać o tytuł magistra historii Polski. Inaczej nie będę mógł się zajmować historią Polski ani jej w przyszłości wykładać. Muszę też cofnąć swoją realową magisterkę, bo robiłem ją u promotora zajmującego się historią Polski, a ja się zajmuję historią Rusi.

  5. Zacznijmy od tego, że to co ja zaproponowałem to jest deklaracja, a nie zobowiązująca uchwała czy rezolucja. Krótko mówiąc ma bardziej charakter programowy, a szczegółowa interpretacja będzie kwestią dalszych ustaleń. Mój zamysł był jednak taki, że w momencie kiedy stworzenie wspólnego banku wygeneruje jakieś koszty realne - ot chociażby opłata za serwer i domenę albo za skorzystanie z usług programisty - wszystkie państwa zainteresowane będą w tych kosztach partycypować. Trudno natomiast w tym momencie mówić o konkretnych kwotach - wiadomo, że ktoś będzie mógł włożyć więcej, a ktoś inny mniej.