• Kocham to! 3
Skocz do zawartości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Podróż ku Nieznanemu


Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jak widać chyba nikt nie chce nam towarzyszyć 😕

No cóż, mówi się trudno. Ich strata 😛

CZĘŚĆ NARRACYJNA

Po dotarciu do ostatniej stacji położonej najbliżej MKK Borłat, tj. Płomyka, Waksman wraz z Ordyńskim opuścili pociąg. "To co teraz? Idziemy na pieszo czy jedziemy stopem?" - zwrócił się do Andrzeja Kaspar, widoczne było zmieszanie na jego twarzy.

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Waksman napisał:

Jak widać chyba nikt nie chce nam towarzyszyć 😕

No cóż, mówi się trudno. Ich strata 😛

 

Panie Waksman! Panie Ordyński! Proszę poczekać! Ja chciałem dołączyć, ale musiałem jeszcze sprawy w Kirianii pozamykać, proszę się zatrzymać

  • Kocham to! 1

Bolesław Kirianóo von Hohenburg

Spiker Kongresu Federacji Nordackiej

1174.png100464293790614696.png

"Gdy gardzisz mszą i pierogiem: Idźże sobie z Panem Bogiem! A kto prośby nie posłucha: W imię Ojca, Syna, Ducha!"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Tymoteusz Piechota napisał:

Ja mogę wyruszyć. 

Panie Piechota... Z całym szacunkiem, ale to zbyt niebezpieczna wyprawa jak na Pana.

4 minuty temu, Bolesław Domu Kirianóo napisał:

Panie Waksman! Panie Ordyński! Proszę poczekać! Ja chciałem dołączyć, ale musiałem jeszcze sprawy w Kirianii pozamykać, proszę się zatrzymać

Lepiej późno niż wcale! Zapraszamy!

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński
2 godziny temu, Waksman napisał:

Panie Piechota... Z całym szacunkiem, ale to zbyt niebezpieczna wyprawa jak na Pana.

Oj tam, z panem Piechotą będzie weselej, weźmy go ze sobą! 😄

3 godziny temu, Bolesław Domu Kirianóo napisał:

Panie Waksman! Panie Ordyński! Proszę poczekać! Ja chciałem dołączyć, ale musiałem jeszcze sprawy w Kirianii pozamykać, proszę się zatrzymać

Z przyjemnością na Pana zaczekamy. 😉

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/99/Herman_Wirth_%281920%29_2.jpg

Rozbiliśmy obóz u podnóża gór, gramy sobie i śpiewamy nordackie pieśni ludowe, oczekując na spóźnialskich. Jutro ruszamy w drogę!

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński

Ta droga była daleka
Ta droga była bez końca

Horyzont wciąż dalej uciekał

Dziś rano wyruszyła ekspedycja poszukująca górskiego pałacu Marwada. Celem podróży, a przynajmniej jej pierwszego etapu, jest kopalnia krzemienia MKK Borłat. Ekipa badawcza liczy 10 osób, w jej skład wchodzą m.in. Kaspar Waksman, Andrzej Płatonowicz Ordyński, Bolesław Domu Kirianóo oraz Tymoteusz Dostojewski. Pierwszy dzień podróży minął nam bez większych niespodzianek. Dotychczas poruszaliśmy się oznaczonymi szlakami turystycznymi. Udało nam się pokonać 35 kilometrów. Już o godzinie 18 rozbiliśmy namioty, nie chcąc nadmiernie przemęczać się pierwszego dnia wyprawy. Jutro planujemy przejść jedynie 15 kilometrów, jednakże mimo to będzie to etap trudniejszy, ponieważ będziemy przebywać w wyższych górach i poruszać się po ścieżkach nieoznaczonych. Jest to konieczne, ponieważ żadna trasa nie prowadzi do MKK Borłat, która nie jest traktowana przez towarzystwa turystyczne jako atrakcja.

Przed chwilą prof. Felix Roeper Bosch z Uniwersytetu Zwierzogrodzkiego wygłosił dla naszej grupy wykład o historii nordackich wypraw badawczych w poszukiwaniu tajemniczych miejsc i skarbów. Zaczynając od stosunkowo niedawnych bialeńskich wypraw w poszukiwaniu Agharty (w której miałem przyjemność osobiście brać udział), przeszedł do XX-wiecznych poszukiwań skarbów w Winkulii, związanych z mitem o świętym Graalu oraz wypraw do rzekomej prakolebki ludzkości we wschodniej Brodrii i Nan Di. Oficjalnie nie wiadomo, by poszukiwania przyniosły jakiekolwiek pozytywne skutki. Ale czy odnalezione skarby i odkryte tajemnice zostałyby podane do publicznej wiadomości, gdyby je odnaleziono?

Opowieści o skarbach Aharów sięgają średniowiecza. Wycofanie się muzułmanów z terytoriów muratyckich ok. 1100 r. nie było chaotyczne. Wówczas nie zdawano sobie też sprawy z tego, że jest to ostateczne opuszczenie tych terenów. Aharowie liczy, że po uporaniu się z niepokojami w Bialenii i Anatolii, powrócą do kolebki swojej państwowości. Niewykluczone więc, że ukryli tu przynajmniej część ze swoich majętności. Gdy niemal 300 lat później grupy sufitów przybyły do Muratyki (tym razem jako uchodźcy, a nie zdobywcy), rozpoczęły poszukiwania skarbów swoich przodków. Czy je odnaleźli? Źródła milczą.

Jednak skarby materialne nie są głównym celem naszej podróży. Wędrujemy w poszukiwaniu tajemnej wiedzy i rozwikłania zagadki rękopisu z Weleji. Co nie znaczy, że skarb nie byłby mile widziany... 😉

a-place-of-prayer.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wysłuchaniu wykładów wygłoszonych przez profesora Boscha Waksman postanowił się zdrzemnąć. Niby nic dziwnego, wszakże był zmęczony po długiej pieszej podróży, jednak czuł, że ten sen będzie zupełnie innym niż to, co przeżywał do tej pory. Czuł, jak jego powieki powoli opadają, jakby coś im kazało. Zignorował jednak te dziwne myśli i poszedł do swojego namiotu. Zasnął dość szybko, nawet nie pamiętał kiedy się to stało. Początkowo wszystko przebiegało, że tak to ujmę, normalnie. Jednak nagle coś zobaczył... Zobaczył zamek. Czyżby śnił świadomie? To co widzi w ogóle nie wydawało się być snem. Zamek był ogromny i przepiękny. Waksman obserwował go z góry, niczym lecący ptak.

Z racji posiadania lęku wysokości szybko się ocknął, cały spocony rzecz jasna. Przetarł czoło i poszedł podzielić się tym fenomenem z pozostałą częścią grupy. Ci początkowo niedowierzali, jednak po chwili zastanowienia przyjęli ten fakt do wiadomości - to czego szukamy faktycznie jest zamkiem, a Waksman właśnie miał jego cudowne widzenie. Nie zwlekając wszyscy rozdzielili się aby znaleźć jakieś poszlaki. Może w okolicy obozu coś się znajdzie?

Kaspar poszedł w kierunku północno-wschodnim. Czuł wewnętrznie, że tam na pewno coś znajdzie. Wtem, ni stąd ni z owąd zobaczył przed sobą duży dziwny głaz z wyrytymi runami. Szybko zawołał resztę grupy, aby pomogła mu rozszyfrować tą zagadkę. Może to jakaś wskazówka? Może zdradzi nam gdzie znajduje się szukany przez nas zamek?

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolesław był już porządnie głodny i dodatkowo zirytowany obecnością Piechoty, kiedy zawołał go Waksman. Jednak gdy zobaczył głaz, zapomniał o głodzie. Odniósł wrażenie, że gdzieś już wydział podobny głaz z podobnymi runami, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie. Postanowił obejść go ze wszystkim stron

  • Lubię to 1
  • Kocham to! 1

Bolesław Kirianóo von Hohenburg

Spiker Kongresu Federacji Nordackiej

1174.png100464293790614696.png

"Gdy gardzisz mszą i pierogiem: Idźże sobie z Panem Bogiem! A kto prośby nie posłucha: W imię Ojca, Syna, Ducha!"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński

https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_tMQVhz7QYQf4EMiamyQlnz29VHzNnYLE.jpg

Czwartkowa noc była bardzo niespokojna. Uczestnicy wyprawy w środku nocy rozbiegli się po okolicy w poszukiwaniu zamku, który przyśnił się Waksmanowi, wierząc, że może to być wizja prorocza. Było to bardzo dziwne zachowanie, zwłaszcza w przypadku doświadczonych podróżników, którzy również uczestniczą w wyprawie. Poza kamieniem z wyrytymi na nim dziwnymi znakami, których nikt z uczestników nie potrafił odszyfrować, nie znaleziono niczego konkretnego. W sierpniu noce w górach bywają bardzo chłodne, i tak też było tej nocy. O ile nikomu nic poważnego się nie stało, kilku uczestników, w tym ja, nabawiło się przeziębienia, utrudniającego dalszą podróż.

W piątek rano postanowiliśmy, że ze względu na lekką chorobę części uczestników, pokonamy tylko połowę planowanego dystansu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński

19 sierpnia (piątek):

Wędrówka była dość wymagająca. Dla alpinistów nie stanowiłaby jakiegokolwiek problemu, ale większość z nas wybrała się w góry wprost z urzędniczych i uniwersyteckich biurek. Pokonaliśmy jednak zamierzony dystans bez kontuzji któregokolwiek z uczestników. Wieczorem postanowiliśmy, że następnego dnia dotrzemy już do celu podróży. Z emocji długo nie mogliśmy zasnąć i zastanawialiśm się, czy tajemnica rzeczywiście wyjaśni się, gdy spojrzymy ze wskazanego przez księgę miejsca na okolicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Andrzej Płatonowicz Ordyński

(widzę, że zainteresowanie nikłe i nie potrafię trafić ze swoimi pomysłami w gust obywateli i gości Muratyki...)

Zapraszam do zapoznania się ze skrótowym podsumowaniem wyprawy.

http://www.erimitirio.org/2022/08/niepoznanie-nieznanego.html

Oczywiście jeśli ktoś z uczestników ma ochotę na bardziej szczegółowy opis przebiegu, to serdecznie zachęcam. 🙂 Ja natomiast biorę się do pracy translatorskiej nad "Liber Secretorum". Myślę, że musimy lepiej zapoznać się z tym dziełem, zanim będziemy mogli podjąć efektywne poszukiwania.

 

Edytowane przez Andrzej Płatonowicz Ordyński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Po ponad półrocznej bierności, z uwagi na ostatnio przetłumaczone fragmenty "Magnus Liber" i fakt, że Waksman miewał coraz częstsze wizje w snach, postanowił on o wznowieniu poszukiwań tajemniczego zamku. Wysłał on więc listownie informację o fakcie wznowienia wyprawy do jej poprzednich uczestników, czyli @Andrzej Płatonowicz Ordyński oraz @Bolesław Kirianóo von Hohenburg mając nadzieję, że któryś z nich się do niego dołączy. Wskazał w liście dokładne miejsce spotkania, które było owiane tajemnicą. Waksman twierdził, że widział je w ostatnim śnie. Zgodnie z wizją to tam ekspedycja miała odkryć ślady magii, która miały zaprowadzić ją bezpośrednio do zamku.

We śnie było to proste, ale w rzeczywistości wcale nie wydaje się takie być. Czy każdy z nas zobaczy te ślady? A co jeśli nikt ich nie zobaczy? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Kaspar spakował swój największy plecak i po wysłaniu informacji o wzięciu krótkiego urlopu do @Albert Fryderyk de Espada, pod osłoną nocy zszedł na dół bloku, w którym rezydował i wsiadł do swojego auta terenowego, które niedawno zakupił właśnie ze względu na plany wznowienia poszukiwań tajemniczego zamku.

Włożywszy klucz do stacyjki i próbie odpalenia samochodu okazało się jednak, że coś nie działa. Auto nie chciało odpalić, więc Waksman uniósł maskę i rozpoczął inspekcję. Po chwili okazało się, że ktoś lub coś przegryzło wężyk doprowadzający olej do silnika. Czy ktoś próbował sabotować jego działania? A może to zwykły kot czy inna fretka... Nie zwlekając, Kaspar otworzył bagażnik, w którym akurat miał rolkę mocnej izolacji. Tymczasowo skleił dziurę w wężyku, mając nadzieję, że po drodze się nie rozszczelni. Wsiadł więc z powrotem do samochodu — tym razem auto odpaliło praktycznie od razu. Nie czekając, Waksman wcisnął gaz do dechy i wyruszył do miejsca, które widział we śnie.

Podróż była długa i męcząca. Nawet pomimo wypitego napoju energetycznego czuł coraz większe zmęczenie. Po kilkugodzinnej jeździe, gdy słońce wyglądało już zza gór, dotarł na miejsce. Wysiadłszy z pojazdu, wziął ze sobą plecak i wyciągnął latarkę, wszakże miał właśnie wejść do gęstego lasu. Włączywszy ją, zaczął dreptać powoli przed siebie. Pomimo tego, że był tu pierwszy raz, czuł, jakby kiedyś odwiedził to miejsce. To uczucie wzięło się u niego zapewne z wizji sennych, w których widział wiele różnych miejsc — raz zamek, raz ścieżkę, raz dziwnie ułożone kamienie... Właśnie — kamienie, to właśnie je zobaczył w oddali. Bez wahania szybko do nich podbiegł i zaczął badanie. Były one ułożone w kształt trójkąta z przecinającą go równolegle przez środek linią. Oglądanie ich nic nie przyniosło, co lekko zawiodło Kaspara. Wiedząc, że te kamienie coś znaczą, postanowił wyjąć z plecaka Magnus Liber, którą przed zakończeniem poprzedniej ekspedycji przekazał mu Andrzej. Otworzywszy ją, poczuł powiew silnego wiatru, który o mało nie zwalił go z nóg. Gdy wiatr ustał, księga okazała się otwarta na stronie właśnie z rysunkiem tej kamiennej formacji, przed którą stał. Mało tego — jarzyła się ona lekkim niebieskim światłem. Waksman sprawdził następną stronę, chcąc zobaczyć, czy ktoś nie doinstalował tam jakichś światełek LED lub, czy jego latarka nie prześwituje przez księgę... Na nic się to zdało — to światło wzięło się dosłownie znikąd.

Traf chciał, że ta strona również została poddana tłumaczeniu. Wczytawszy się w tekst tłumaczenia, okazało się, że te kamienie to drogowskaz. No właśnie — drogowskaz do czego? Dalsza lektura odkryła przed Waksmanem zagadkę - "wskazuje drogę tam, gdzie magia ma swe źródło". Nie było jednak żadnych wskazówek, które mówiłyby jak tę drogę znaleźć. Czytając dalej, Kaspar znalazł informację, że na kamieniach znajduje się inskrypcja, po której głośnym wyczytaniu pokazuje się droga do tego mitycznego "źródła magii". Kaspar wyciągnął więc miotełkę z plecaka (kamienie były porośnięte mchem i w ogóle były uwalone...) i zaczął odmiatać mech z kamieni.

Jeden po drugim, drugi po trzecim... Godzinę to trwało, zanim udało się mu się "domiotłać" do inskrypcji która, ku zdziwieniu, zaczęła emanować światłem podobnym do tego z księgi. Upewniwszy się, że przeczyta to dobrze, wziął głęboki oddech i wręcz wykrzyczał - "Ostende viam, mage lapis!". Po wypowiedzeniu inkantacji dokładnie rozejrzał się wokół siebie, ale... Nic się nie stało. Chcąc zawijać się z miejsca, nagle wzmógł się wiatr mocniejszy niż poprzednio, który nie pozwalał mu odejść. Wiał mu w plecy i wiódł go przed siebie, aż doszedł do ścieżki prowadzącej w głąb lasu. Była ona bardzo stroma, wszakże wiodła ona ku szczytowi góry.

Wiatr cały czas pchał go w kierunku wierzchołka i nie pozwalał zbaczać z drogi. Trzymając czapkę i księgę przy sobie, wspinał się pod górę niczym prawdziwy wielbiciel wspinaczek górskich... Pomimo astmy wysiłkowej i słabej kondycji Waksman nie odczuwał jednak zmęczenia, co wydało mu się bardzo dziwne... Po kilku minutach wędrówki widać było światło szczytu. W końcu udało się — Kaspar stanął na szczycie. Wiatr ustał, a dookoła nie było niczego prócz wielkiego wąwozu przed nim. Wierzchołek wydawał się rozdzielony przez tę dziurę na dwie części. Zmieszany całym zajściem zaczął pytać się w myślach - "Po co ten tajemniczy powiew mnie tu przyprowadził? Przecież tu nic nie ma!". Otworzywszy księgę ponownie w celu znalezienia dalszych instrukcji, Waksman zauważył, że jedna z wielu stron emanuje tym samym blaskiem co rysunek i inskrypcja na kamieniu... Sprawdziwszy ją, zobaczył na niej dwie rzeczy — rysunek zamku oraz rysunek zamkniętych oczu i tajemniczą inkantację pod ślepiami. Prawdopodobnie, żeby przejść dalej, należy z zamkniętymi oczami ją wypowiedzieć... Była dość długa, więc Kaspar usiadł na ziemi i zaczął sobie ją wbijać w pamięć.

Po kilkunastu minutach się udało. Zapamiętał wszystko! Podniósł się więc i przybrawszy pewną pozycję, wykrzyczał słowa inkantacji - "O magia profunda, ostende te oculis meis! Ostende mihi viam meliori!"! Nagle ziemia zaczęła się trząść jakby mocne tupnięcie po trzęsieniu ziemi. Jego plecak zaczął powoli turlać się w kierunku przepaści. Widząc to, Kaspar zaczął biec w jego kierunku. W końcu rzucił się, aby go złapać, ale... W ostatniej sekundzie wyślizgnął się mu z dłoni i spadł do wąwozu... Czy aby na pewno?

Po chwili wstrząs ustał. Waksman otrzepawszy się z ziemi, chcąc dokładniej spojrzeć w głąb dziury, powoli zaczął do niej podchodzić. To, co się zaraz stanie przejdzie jego najśmielsze oczekiwania. Zbliżywszy się do krawędzi kanionu, poczuł się tak, jakby został oblany kubłem zimnej wody, wręcz lodowatej. Przez to, co zobaczył, kopara opadła mu po samą ziemię. Stał przed kamiennym mostem, a za nim widział... Zamek. Tak — znalazł to, czego wraz z Andrzejem i Bolesławem nie mogli znaleźć od ponad siedmiu miesięcy. Schyliwszy głowę, ujrzał pod nogami swój plecak - "To jakaś kopuła iluzyjna? O co tu chodzi?" - powiedział do siebie pod nosem... Po szybkim pogodzeniu się z zaistniałą sytuacją podniósł swój plecak i poszedł w kierunku tajemniczego zamku...

Tajemniczy zamek

  • Lubię to 2
  • Kocham to! 3

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie Lieselotte nie otrzymała imiennego zaproszenia od Herr Waksmana, ale jako sprawny szpieg z krainy Edelweiss nie zamierzała przepuścić okazji do zinfiltrowania poczynań władz Koribii i Muratyki, jak i wpływowego oficjela z Bialenii. Nie trudno było zorientować się z kuluarowych rozmów, gdzie odbyć się miało spotkanie. Augentrost nie wiedziała tylko, w jakim celu, lecz tego powinna dowiedzieć się już niebawem.

Wsiadła więc na swój motor i pognała na miejsce, które według pozyskanych informacji miało być miejscem spotkania. Niestety podróż minęła jej z pewnym trudem. Nie orientowała się zbyt dobrze w terenie. Tym bardziej, jeśli nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby podpowiedzieć właściwy kierunek.

Jakże ucieszyła się, gdy w końcu, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi, spostrzegła charakterystyczną sylwetkę Herr @Waksman, który stał jak osłupiały, przyglądając się niewątpliwie robiącemu wrażenie zamkowi. Zawinęła okrąg motorem, wyhamowując i efektownie zatrzymała sprzęt. Zdjęła kask i z uśmiechem popatrzyła na Kaspara.

- Cóż za niespodzianka, Herr Waksman! – powiedziała sympatycznie jak zawsze. – Chyba nie pogardzi Pan towarzystwem kobiety.

grafik.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolesław przebywał akurat w Hroniecku (Uhraiński Obwód Autonomiczny, Kiriania) umilając sobie przerwę od papierów flaszką wódki begnamskiej, kiedy rozległo się pukanie do wynajętego na parę dni mieszkanka i ktoś wsunął list. Spojrzał na zegarek. 22:44. Zniechęcony wstał i wziął list, oglądając go dokładnie przed otwarciem. Uśmiechnął się pod nosem widząc nazwisko Waksman-Dëter jako autora wiadomości i usiadł żeby sprawdzić o co mogło chodzić.

Otworzył szerzej oczy chcąc upewnić się, że patrzałki go nie mylą. Już nawet nie chodziło o fakt odnalezienia lokalizacji bolesławowego zaszycia się na jakiś czas, teraz chodziło o plan Kaspara. Chciał odnowić poszukiwania zamku opisywanego w Magnus Liber po paru miesiącach przerwy. Hohenburg był gotów uznać, że nad miejscem poszukiwań ciąży zły los i nigdy nie wracać do tematu, jednak zaproszenie dało mu do myślenia. A raczej nie dało, bo niewiele myśląc zaczął się pakować. Wyszedł przed kamienicę i odpalił swój ikoniczny już m.in. wśród Edlów Food Truck znany z afery z naleśnikami brungerburskimi i Leszkiem Ebe. Jedyną różnicą było to, że zanim wyjechał na swoje małe wczasy na Uhrainie, przemalował go na szaro, żeby nie rzucał się tak w oczy swoimi dawnymi jaskrawymi kolorami. Odpalił.

Po czterokrotnym przekroczeniu granic państwowych w regionie Westlandu aka Nordaty Centralnej, minięci 5 i pół baz bojówek kugarskich w Amatorii, przekupieniu 3 repujerskich celników, przejechania muratycką autostradą biegnącą centralnie przez Nienazwane Góry w Koribii (ci od MIMu twierdzą, że to tunel) dotarł w pobliże wskazanego miejsca i wysiadł zaczynając się rozglądać po Kasparze. Po paru godzinach poszukiwań wrócił jednak zrezygnowany do auta na śniadanie po nieprzespanej nocy.

100183979914691397.png

Na nowo zmotywowany po posiłku postanowił po prostu iść przed siebie w nadziei znalezienia autora listu. Czy to ślepy los, czy coś więcej zawiodło go w końcu pod wysokie wzgórze. Czuł, wiedział, że to tutaj. Począł się z niemałym trudem wspinać, dopóki nie zobaczył męskiej postaci na szczycie. Zawołał go.

PS: @Femme Mystere mnie ubiegła z postem, a już kończyłem xD

 

  • Lubię to 1

Bolesław Kirianóo von Hohenburg

Spiker Kongresu Federacji Nordackiej

1174.png100464293790614696.png

"Gdy gardzisz mszą i pierogiem: Idźże sobie z Panem Bogiem! A kto prośby nie posłucha: W imię Ojca, Syna, Ducha!"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waksman miał poczynić pierwszy krok w stronę zamku aż tu nagle... Wołanie. Skąd, gdzie, jak? Zaczął nerwowo rozglądać się dookoła. Zauważył wtem i Lieselottę i Bolesława, którzy dreptali w jego kierunku. - "Bolesław! Lieselotte! Jak dobrze was widzieć!" - wykrzyczał w ich kierunku radosnym głosem. Gdy ci podeszli do niego bliżej i przekroczyli granicę magicznej kopuły strzegącej zamku w przypływie zdumienia zwrócił się do Lieselotte - "A ty... Co tu robisz? Nie przypominam sobie żebym wysłał do ciebie list..." - podrapawszy się po głowie przywitał się również z Bolesławem.

- "Kochani... Andrzej dołączy do nas później. Nie wiem kiedy to się stanie, ale kiedyś na pewno tu zajrzy. Mam tylko nadzieję, że trafi..." - zaczął tłumaczyć - "Za mną widzicie to, czego nie udało nam się znaleźć za poprzednim razem." - pokazawszy im okładkę z napisem "Magnus Liber..." i ostatnim słowem zbyt zniekształconym, aby można było je rozszyfrować - "Ten zamek jest odpowiedzą na wszystkie nasze pytania, a może i więcej. Ta księga to coś więcej niż tylko sterta kartek." - nagle, jakby za dotknięciem magicznej różdżki ostatnia część tytułu książki jak była nieczytelna, tak na ich oczach zamieniła się w słowo "Magicus"...

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jakie miłe "Dzień dobry" Panie @Waksman. Przecież wie Pan, że żadna istotna informacja nie ominie Rammsteinfreutu pod moim butem. - dodała, po czym popatrzyła jeszcze raz na zamek. - Architektura Muratycka jak zawsze nie zawodzi.

Po tych słowach popatrzyła na @Bolesław Kirianóo von Hohenburgi @Waksmani uśmiechnęła się.

- Chyba pozwolę Panem wyjątkowo pójść przodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- "Widzisz Lieselotte... To co widzisz to nie jest muratycka architektura... A przynajmniej nie taka pełna." - zwrócił się do Lieselotte opierając ręce na biodrach - "To jest architektura magiczna. Przynajmniej tak napisali w tej księdze..." - poprawiwszy rękawy dodał - "No to idziemy..." - i ruszył przez most do zamku oczekując od pozostałych tego samego.

  • Lubię to 1

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ma...giczna? - Lieselotte podniosła brew i przez chwilę stanęła jak wryta. Dopiero po chwili, nie czekając na @Bolesław Kirianóo von Hohenburg, ruszyła za @Waksman, próbując dorównać mu kroku. Zrównała się z nim i popatrzyła mu przez ramię na wspomnianą książkę. - Herr Kaspar, czy można spytać, co to za książka? - dopytywała, licząc na to, że dostanie książkę w swoje ręce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- "To mistyczna księga sprzed kilkuset lat, która ewidentnie zawiera sekrety magiczne i tego, jak tą magię okiełznać. Jesteśmy tutaj żeby sprawdzić, czy to co było w niej napisane o Wołchwie faktycznie jest prawdą. Jeśli tak, to będzie oznaczało, że będziemy mieli dość ciekawe zajęcie do zrealizowania..." - gdy skończył tłumaczyć Liselotte czym jest ta mistyczna księga, którą trzymał w rękach dotarli pod bramę wejściową na główny dziedziniec zamku. Zbliżając się do niej coraz bardziej sprawili, że otworzyła się ona sama z siebie - bez użycia żadnej elektroniki.

Zdumiony tym widokiem Waksman przystopował dwójkę towarzyszy przed bramą i powiedział do nich - "Cokolwiek znajdziemy w środku nie możemy tego dotykać. Całe miejsce trzeba dokładnie zbadać i sprawdzić co kryje." - rzekł z kamienną twarzą Kaspar, a następnie odsunąwszy się na bok wskazał Lieselotte wejście i powiedział - "Panie przodem..." - po czym uśmiechnął się lekko.

SYoeTe3.png 100505667931999071.png 100505667931999074.png 
Kaspar Venir Waksman-Dëter
były: I Prezydent IV Republiki Muratyki, Marszałek Wielki Sejmu Muratyckiego

Muratyka1.png Kalkilista.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lieselotte popatrzyła na drzwi, niedowierzając ani swoim oczom ani uszom. Zmarszczyła brwi.

"Czyżby Herr @Waksmanoszalał?" - pomyślała.

Gdy usłyszała "Panie przodem" popatrzyła na @Waksmani odwzajemniła złożliwy uśmieszek. Potem popatrzyła znów na to, co widac było za bramą.

- Czy... tam jest bezpiecznie? - zapytała na głos, bo nie należała do samobójców. - Może jednak Herr @Bolesław Kirianóo von Hohenburgpójdzie przodem? Jest silny i w razie czego pokona ... przeciwników? - dodała i błagalnym wzrokiem spojrzała na @Bolesław Kirianóo von Hohenburg

Herr Kaspar nie wiedział o tym, ale... Lieselotte nie potrafiła otrzymać rąk na wodzy. Niedotykanie czegokolwiek będzie musiało być dużym wyrzeczeniem z jej strony. Westchnęła głośno i miała tylko nadzieję, że Herr Kaspar nie zauważy, jak jednak pozwala sobie dotknąć znalezione w środku skarby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czemu nie - powiedział powoli wchodząc przez bramę do zaciemnionego pomieszczenia. Nie powiedział na głos, że jeżeli w zamku znajduje się jakaś żywa dusza władająca magią, żadne z nich nie będzie mogło jej sprostać. Spojrzał w górę, ku sklepieniu przybytku pokrytym dziwnymi runami. Samą wolą opanował pragnienie wyciągnięcia notesu celem opisania i sklasyfikowania wszystkiego, mieli teraz ważniejsze rzeczy do roboty. Wziął wdech, i zawoławszy towarzyszy poszedł w głąb zamku.

  • Lubię to 1

Bolesław Kirianóo von Hohenburg

Spiker Kongresu Federacji Nordackiej

1174.png100464293790614696.png

"Gdy gardzisz mszą i pierogiem: Idźże sobie z Panem Bogiem! A kto prośby nie posłucha: W imię Ojca, Syna, Ducha!"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij